czwartek, 27 lutego 2014

6. Brak czasu to beznadziejna wymówka - czyli publiczna nagana dla samej siebie.

Tik, tak, tik, tak... muszę powiedzieć, że ciężko mi przychodzi aklimatyzacja z nowym semestrem na studiach. Plan mam jaki mam. Zajęć niby nie ma dużo, bo maksymalnie 3 dziennie, ale tak porozkładane, że nic tylko chodzę na uczelnię, do domu, na uczelnię, do domu... i robię 10-12km. Ale to i tak beznadziejna wymówka, bo jakbym tylko się lepiej zorganizowała, to to pół godzinki na bieganie powinnam znaleźć bez najmniejszego problemu. I znajdę - dzisiaj. Koniec, kropka, amen. Beznadziejnie się czuję mając świadomość, że już czwartek, a ja nie odbyłam żadnego treningu. Mam ochotę samą siebie udusić, więc może jak napiszę publicznie, że ruszam tyłek i idę biegać to to zrobię. Boli mnie fakt, że muszę to robić w dzień (zajęcia do 20, potem próba, więc będę w domu o 22, a wtedy już nie pobiegam). Świeci koszmarne słońce i jest gorąco, ale nie ma, że boli, już poprzednie dni się obijałam.

Dziś Tłusty Czwartek, dzisiaj królują pączki. Polecam wszystkim artykuł na stronie treningbiegacza.pl Pociesza biegaczy i motywuje nie-biegaczy do rozpoczęcia romansu z tym pięknym sportem. Ja pączka nie zjem, bo w internecie naoglądałam się ich tyle, że na sam widok mi za słodko, ale wam życzę smacznego i mam nadzieję, że spalicie te kalorie :)
Źródło: eatsmart4ever.blogspot.com

Zrobiłam parę ładnych zdjęć swoich posiłków, co wy na to, żebym poświęciła im którąś z następnych notek? Nie są bardzo wymyślne, bo dopiero zaczynam zagłębiać się w temat odżywiania, ale smakowały bardzo dobrze.

Znów za dużo pisze o sobie, wybaczcie! Okej, koniec wątku autobiograficznego, chociaż miałam dodać jeszcze o inspirujących zajęciach ochrony środowiska, ale nie zrobię tego, bo zanudzę was na śmierć.

Miało być tak pięknie, a właściwie notka o niczym, ale motywator będzie! Trzymajcie! :)


niedziela, 23 lutego 2014

5. Deser w wersji fit

To zdecydowanie nie były moje dni. Jeden wielki kryzys i absolutny brak weny, stąd też brak postów. Wczoraj wyszłam na trening i po 10 minutach nie byłam w stanie go dokończyć. Przebiegłam całe 1,5km... Jadłam niewiele, za to opijałam się gorącym kakao. Aż boję się stawać na wagę lub chwytać centymetr, bo sprzęty te raczej nie będą dla mnie łaskawe :/
Pora wrócić jednak w końcu do świata żywych i się ogarnąć zanim będzie za późno.


Obiecałam się poprawić i nie pisać wyłącznie o sobie, więc dziś uraczę was notką z przepisem. Wszystko z racji pewnego konkursu, o którym poczytać możecie tutaj. To co? Zaczynamy :)

Moja wariacja na temat ciasteczek owsianych:


Składniki: (podaję wszystko w przybliżeniu, bo szczerze mówiąc sypałam na oko)
  • szklanka płatków owsianych
  • 2 łyżki otrębów owsianych (można zamienić na pszenne)
  • woda
  • jogurt naturalny
  • 1 jak najbardziej dojrzały banan
  • 1 jabłko
  • rodzynki
  • śliwki
  • orzechy (lub jakiekolwiek inne bakalie - co lubicie) 

Płatki owsiane sypiemy do miski. Ugniatamy banana:

Aby otrzymać papkę wyglądającą mniej więcej tak:

Ucieramy jabłko:

Łączymy ze sobą składniki:

Dodajemy jogurt naturalny:

 Otręby wraz z wodą gotujemy przez 2-3 minuty:

I otrzymujemy z nich kleistą maź, która wraz z owocami doskonale połączy nam składniki:

Wszystko łączymy ze sobą i dodajemy ulubione bakalie. W moim przypadku były to:
*Pokruszone orzechy:

*Pokrojone śliwki:

I rodzynki prosto z paczki:

Tak jak pisałam już wcześniej, mogą to być jakiekolwiek lubiane przez was bakalie - wszystko wedle uznania :)
Łączymy ze sobą składniki:

Formujemy kuleczki:

Rozgniatamy, aby otrzymać coś na kształt ciastka:

Pieczemy w temperaturze 180*C przez mniej więcej 15 minut. 
Ja posiadam stary, gazowy piekarnik, więc po 10 minutach odwracam ciastka na drugą steonę, ale jeżeli wy jesteście szczęśliwymi posiadaczami piekarnika z termoobiegiem, możecie tę czynność pominąć.

Po upieczeniu cieszymy się ze zdrowej przekąski :)

Mi z jednej porcji wyszły 32 ciasteczka

Gotowe ciastka możemy polać bezcukrową, czekoladową polewą. Ja tego nie zrobiłam, bo polubiłam te ciasta takie, jakimi są, ale jeśli jest wśród was miłośnik gorzkiej czekolady, to może się pokusić na takie urozmaicenie. Wykonanie polewy jest banalnie proste.

Składniki:
  • Kakao
  • Mleko
  • Odrobina masła lub margaryny
Gotujemy do uzyskania jednolitej konsystencji. Polewamy ciastka gorącą masą i czekamy aż zastygnie.

Smacznego! :)
(Przepraszam za taką a nie inną jakość zdjęć. Obecnie nie dysponuję lepszym sprzętem)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Post bierze udział w konkursie:



PS. 
Pamiętajcie, że kluczem do sukcesu są też dobrze dobrani pomocnicy ;)
 
PS2. Równo za pół roku jest półmaraton, w którym chciałabym wystartować. Dam radę?

poniedziałek, 17 lutego 2014

4. Powrót do biegania + efekty = całkowite szczęście

Z góry chcę was ostrzec, że piszę pod wpływem... pobiegowych endorfinek oczywiście. Wróciłam do biegania. Te dwa dni bez niego dłużyły mi się niesamowicie, ale w końcu mam czego chciałam. Ze stopą już w porządku, w ogóle dzisiaj podczas treningu nic mnie nie bolało, dopiero po nim czuję nogi, ale to mi tylko przypomina o tej wysoko zawieszonej poprzeczce, jaką dzisiaj przeskoczyłam. Ale o tym później.

Miałam mierzyć się co tydzień, czyli ten sądny dzień wypada jutro. Ale jak to ja - niecierpliwiec, z ciekawości chwyciłam centymetr i sprawdziłam uda, bo one najbardziej mnie interesują. Co widzę? Od ostatniego mierzenia minęło ledwie 6 dni, a wyraźnie widać o centymetr mniej!
Po centymetrze zgubiłam również z talii, boczków, łydki podudzia i bioder.
I jak tu nie być zmotywowanym i nie skakać z radości? Powiem szczerze, że ciężko mi nawet powiedzieć skąd taki efekt. Czy to dieta? Faktycznie zaczęłam zastanawiać się nad kalorycznością swoich posiłków, ale jem naprawdę regularnie i zdrowo dopiero od dwóch dni. W dodatku zdarzały mi się lepsze i gorsze dni. Bieganie? Od powrotu mijają dwa tygodnie , ale biegałam po pół godziny, więc nie wkraczałam nawet w etap największego spalania tłuszczu. Zrobiłam też 2 godziny callanetics, ale nie wierzę, aby tak mała ilość mogła dać aż taki efekt. Podobno regeneracja też swoje robi, więc te dwa dni, podczas których wypoczęłam, a także pozbawiłam organizm kwasu mlekowego, jakim był przepełniony po wspomnianym callanetics-ie. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, to wszystko razem złożyło się na taki a nie inny rezultat, więc teraz pozostaje mi kontynuacja i dążenie do upragnionego celu.

Biegowo też do przodu. Postanowiłam nie zwracać uwagi na przerwę jaką miałam i kontynuować plan sześciotygodniowy. Biegałam więc 4 minuty, maszerowałam jedną. Tempo nie było zabójcze, ale 4,3km zrobione, więc jestem z siebie zadowolona. Zwłaszcza, że ostatnie odcinki były naprawdę ciężkie, ale zawzięłam się i wygrałam ten bój z samą sobą. Zdaję sobie sprawę, że dla maratończyka, biegającego 10 razy dłuższy dystans, to moje 4,3 to pikuś, ale dla mnie to kolejny krok do przodu, jaki poczyniłam na początku swojej biegowej przygody. A przecież dziś mijają równo dwa tygodnie od początku mojego biegowego powrotu.

Rozpisałam się i znów jest tylko o mnie... obiecuję się poprawić w następnych notkach! Motywator na koniec oczywiście będzie. Mogę potwierdzić, że jest z życia wzięty:

Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają! Będę bardzo wdzięczna jeśli dacie znać o sobie w komentarzach. Trzymajcie się! 

sobota, 15 lutego 2014

3. Pomiędzy euforią a rozdrażnieniem.

Wieczorna pora, można ochłonąć z emocji, jakie dzisiejszy dzień dostarczył, zasiąść przed komputerem z kubkiem zielonej herbaty i spróbować napisać jakąś notkę na blogu. Z góry ostrzegam, że będzie autobiograficznie. Powinnam się chyba wyspowiadać z dzisiejszych treningowych grzeszków, bo to nie był mój dzień.

Może najpierw jednak pozytywy? Śledzicie Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Sochi? Jeśli nie to żałujcie, bo ja dawno nie czułam tyle dumy i szczęścia co dziś. Dwa złote medale, tyle ile wcześniej przez 90 lat. Wielki Zbigniew Bródka, Wspaniały Kamil Stoch. To są prawdziwe autorytety, ikony polskiego sportu, ludzie, którzy pokazują, że ciężka praca pozwala na spełnianie marzeń. Jedni z moich osobistych motywatorów, na których w swojej amatorskiej karierze będę się wzorować. I co z tego, że nie biegają? Są najlepsi na świecie i nie ważne w jakiej dyscyplinie!


A jeśli chodzi o mniej przyjemną część... Igrzyska są cudowne, ale sprawiają, że człowiek spędza prawie cały dzień przed telewizorem. Dzisiaj akurat to wskazane, bo obiecałam sobie dzień całkowitej regeneracji. Już nawet nie chodzi o plan treningowy, ale o doprowadzenie organizmu do stanu używalności. Nie "chwaliłam się", że przez bieganie w jak się okazało nieodpowiednich butach, zrobiłam coś sobie w stopę. Zaczęła boleć na 5 minut przed końcem środowego treningu, przerwałam więc bieg i spokojnym marszem wróciłam do domu. Następnego dnia powtórzyłam próbę. Zrobiłam standardową rozgrzewkę - marsz wzbogacony rozciąganiem. Było w porządku, jednak w momencie zmiany pozycji stopy przy rozpoczęciu biegu, poczułam to samo co dnia poprzedniego. Zdrowy rozsądek krzyczał "wracaj do domu i się lecz", ale wygrała ambicja, bo "skoro Justyna Kowalczyk ze złamaną stopą, zdobyła złoto na Olimpiadzie, to ja nie zrobię 30-minutowego treningu?" Zrobiłam. Wydawało mi się, że to rozbiegam i faktycznie z każdym metrem ból ustępował, ale przy każdej zmianie tempa następowała powtórka z rozrywki. Trening zrobiłam, ale pożałowałam po jego zakończeniu, a chodzenie po sklepach następnego dnia sytuacji nie poprawiło.

Obiecałam sobie, że dopóki nie będę w 100% zdrowa, przerywam bieganie, bo parę dni mnie nie zbawi, a kontynuując mogę zrobić sobie tylko większą krzywdę. Ale dzisiaj nie wytrzymałam i z pomocą mojego czworonoga, zrobiłam kilometr... przepraszam! W dodatku zgrzeszyłam dietetycznie, bo zjadłam 3 ciasteczka. Brzmi śmiesznie, ale źle się z tym czuję.

Staram się teraz znaleźć jakieś zastępcze ćwiczenia, żeby choć trochę poprawić kondycję podczas nie biegania, na razie skończyło się na potwornych zakwasach, ale jak się ich pozbędę, to przetestuję dalej.

Na koniec coś co mnie zgubiło, ale wam może pomóc :)


I życzę wam zdrowia, bo nic tak nie denerwuje jak posiadanie chęci do trenowania i niemożliwość realizacji celu.

środa, 12 lutego 2014

2. Odbić się od dna. I zjeść pomarańczę :)


Korzystając z chwili czasu i chęci, zabrałam się za porządkowanie szafy. Przymierzałam wiosenne i letnie ubrania, a następnie składałam je i rozdzielałam na dwie kupki: pierwsza - ubrania, w których nie chodzę, bo pogoda na to nie pozwala oraz druga: ubrania w których nie chodzę, bo pogoda na to nie pozwala i przy mojej obecnej figurze i tak bym ich nie założyła.Tych drugich jest zdecydowanie więcej, a to daje do myślenia. Co prawda rozmiar w większości pasuje, ale w mojej opinii, nie wyglądam zadowalająco, a przecież o to chodzi, żeby dobrze czuć się we własnej skórze.

Dokonałam też pomiarów całego ciała i właściwie wszystko w normie, poza udami. Nie wiem czy wiecie, ale uda powinny stanowić ok 60% obwodu bioder, a u mnie wynik wyniósł 67%. Zakładając, że z bioder (z których dumna nie jestem) coś mi ubędzie, to jak nic mam do zrzucenia 10cm z ud. Dołujące? Wręcz przeciwnie.

Są też pozytywy. Mój powrót do biegania ma się bardzo dobrze. Ponieważ jako taką kondycję miałam, plan 6-tygodniowy zaczęłam od 3 tygodnia, a teraz wkroczyłam już w czwarty i w końcu biegu jest więcej niż marszu. Po całkowitym ukończeniu z pewnością napiszę recenzję planu, na razie to tylko taka mała, automotywacyjna informacja. Obrałam też cel w postaci imprezy biegowej, mianowicie Półmaraton Chmielakowy 23 sierpnia. 21km po pół roku biegania to wyzwanie, ale jestem młoda, kto jak nie ja miałby dać radę :)

Ok, wystarczy tego pisania o mnie, bo zanudzam. 


Dieta biegacza - pomarańczeZima jest problematyczną porą roku, jeśli chodzi o dostępność owoców i warzyw. Mamy jednak cytrusy, które ja osobiście uwielbiam. A co nam daje jedzenie pomarańczy?

Ten owoc cytrusowy to idealne źródło witaminy C, doskonałego przeciwutleniacza, który zmniejsza powysiłkowy ból mięśni. Skórka pomarańczowa zaś zawiera dużą ilość herperidinu (składnik pomarańczy obniżający ciśnienie krwi i poziom cholesterolu.
Jeżeli nie jesteś miłośnikiem kwaskowatego smaku, możesz dodać cząstki pomarańczy do owocowych i zielonych sałatek, na bazie soku i miąższu, twórz sosy do drobiu, wieprzowiny i ryb. 

Jedna 200-gramowa pomarańcza zawiera:
  • ok. 95kcal
  • 1,8 g białka
  • 0,2 g tłuszczu
  • 23 g węglowodanów
  • 4,8 g błonnika
  • 106,4 mg witaminy C!
  • 0,4 mg witaminy E
  • 0,18 mg witaminy B1
  • 0,08 mg witaminy B2
  • 0,56 mg witaminy B3 (PP)
  • 0,12 mg witaminy B6
  • 30 µg kwasu foliowego
  • 80 mg wapnia
  • 0,2 mg żelaza
  • 20 mg magnezu
  • 28 mg fosforu
  • 362 mg potasu
  • 0 mg cholesterolu
 I pamiętajcie:

poniedziałek, 10 lutego 2014

1. Od czegoś trzeba zacząć


Co mnie podkusiło, żeby po raz kolejny zaczynać blogową przygodę...? Chyba ostatnio za dużo czytam i pozazdrościłam wspaniałym blogerkom ich twórczości. Inna sprawa, że dla niektórych sesja studencka się zaczyna, moja na szczęście ma się ku końcowi. Jak dobrze pójdzie, to w środę będę mieć ostatni egzamin, a potem nadejdzie czas aktywnego wypoczynku, więc i napisać można, bo czemu nie?


Przepraszam za pisanie bez ładu i składu, tak to niestety jest kiedy człowiek zbyt wiele chce przekazać. Żeby nie zanudzać przejdę więc do meritum, jakim jest cel owego przedsięwzięcia pod tytułem "zakładanie bloga odcinek...". Chcę zmotywować was, a przy okazji samą siebie. Podzielić się swoimi doświadczeniami, bo sporo czasu zaoszczędzić można ucząc się na błędach innych, zamiast własnych ;) Sama dzięki lekturze blogów mam już jako taką wizję, bez konieczności zaczynania całkowicie od zera.

Czego możecie się spodziewać?
  • Ogólnie rzecz biorąc: promowania zdrowego stylu życia
  • Sporej garści informacji treningowych: będę testować plany treningowe i dzielić się swoimi wrażeniami. 
  • Opisu mojej przygody z dbaniem o formę.
  • Motywujących tekstów, obrazków, sugestii.
  • Porad żywieniowych 
  • Linków do ciekawych wyzwań odbywających się na fit-blogach
  • Testów domowych sposobów dbania o urodę, kosmetyków.
  • I wszystkiego co wy mi zasugerujecie, bo piszę przede wszystkim dla was, więc czekam na propozycje tematów, które was by interesowały i jeśli tylko będę w stanie, postaram się pomóc.
 Chyba nie ma co przedobrzać, bo was zniechęcę. Początki bywają trudne, więc będę wdzięczna za każdy komentarz pozostawiony pod postem, który udowodni mi, że warto pisać dalej.

Igrzyska w Sochi trwają w najlepsze, więc i końcowy motywator będzie w tej tematyce:

Trzymajcie się ciepło w to zimowe przedpołudnie :)


PS. Pracuję nad wyglądem bloga, na razie jest to domyślny szablon, ale z czasem będzie tu dużo ciekawiej, w końcu grafika komputerowa to jedno z moich zainteresowań :)

PS2. Podpowiedzcie mi proszę jakie blogi warto obserwować.Wcale nie muszą mieć identycznej tematyki. Z góry dziękuję za propozycje.